W parku na ławce w blasku księżyca siedziała piękna tam Anielica . Suknię długą miała do nieba i wszystkie krztałty jakich mi trzeba . Długo tam stałem , na nią patrzyłem chciałem ją objąć – się obudziłem . I co zobaczyłem za oknem wiecie ? w blasku księżyca przepiękne dziecie . Rączką machało w moim kierunku serce mnie boli , - boże ratunku ! Zamykam oczy , znów je otwieram gdzie ja znów jestem ? myślę cholera . Lecz nagle widzę w blasku księżyca na ławce w parku ma Anielica . Stoję , się patrzę , znowu się grzebię ona nie znika – wiem ! jestem w niebie .