ONA

Śmierć już puka do mych drzwi
- nie otworzę , wiem to ty –
Cień jej w szybie się odbija
długą szatą się obwija .
Z cierpliwością długo czeka
- nie otworzę , niech ucieka –
Gościnnością zawiedziona
dom opuszcza obrażona .
Nie chcę iść z nią jeszcze w drogę
daj lat pare , dziś nie mogę .
Kiedy wróci ? niewiem sama
dzieci małe , chcę być mama .
Lecz kiedyś wpuszczę ją w moje progi
ciasteczko zjemy , albo pierogi .
Kawę razem wypijemy
i cichutko odejdziemy .